POLECAMY: Rozmowa z Kamilem Wacławczykiem, wychowankiem KS Polkowice i zawodnikiem GKS Bełchatów:
Polkowiczanie mnie wspierają
– Rozegrałeś najlepszy sezon w swojej karierze, jednak nie możesz być do końca zadowolony. Mimo ambitnej walki o utrzymanie, twój GKS Bełchatów nie utrzymał się w T-Mobile Ekstraklasie.
– To prawda, ten sezon miał dwa oblicza. Po nieudanej rundzie jesiennej ruszyliśmy do odrabiania strat. Na wiosnę graliśmy całym sercem i byliśmy czwartym zespołem w lidze. Walczyliśmy do końca, ale niestety nie udało nam się utrzymać w ekstraklasie. Zabrakło nam zaledwie punktu. Taka jest piłka. Mimo, to nie tracę optymizmu i z niecierpliwością czekam na kolejny sezon.
– Czy w kolejnym sezonie kibice zobaczą ciebie w koszulce PGE GKS Bełchatów? Wiem, że jesteś w kręgu zainteresowań najlepszych polskich klubów. Czy podjąłeś już jakąś decyzję i czy możesz uchylić rąbka tajemnicy?
– Nie, jest to żadną tajemnicą. Interesuje się mną Górnik Zabrze, Lechia Gdańsk, Piast Gliwice i Zagłębie Lubin. Wiem również, że GKS Bełchatów chce w przyszłym sezonie wrócić do ekstraklasy. Zainteresowanie moją osobą jest naprawdę duże. Tyle mogę powiedzieć na dzisiaj.
– W wielu wywiadach bardzo ciepło wypowiadasz się o Polkowicach. Parafrazując stare porzekadło: wszędzie dobrze, ale w Polkowicach najlepiej?
– Oczywiście, zawsze tęsknię za domem. Polkowice są moim miastem. Mam tutaj rodzinę i przyjaciół. Wiele zawdzięczam temu miastu. Dzięki wsparciu Gminy Polkowice miałem szansę rozwinąć się piłkarsko i trafić do ekstraklasy. Zawsze po meczu dzwonią do mnie koledzy i w zależności od wyniku gratulują bądź mnie wspierają. Od jednego z kibiców usłyszałem, że musiał kupić dekoder Cyfry Plus, żeby mógł mnie oglądać w GKS Bełchatów (śmiech). Jak tylko przyjadę do domu to zawsze usłyszę dobre słowo od polkowiczan. To dla mnie bardzo ważne. Wspierają mnie na każdym kroku, za co im serdecznie dziękuję. Mam nadzieję, że kiedyś tutaj wrócę i w moich ukochanych Polkowicach będzie klub na bardzo dobrym poziomie. Trzymam również kciuki za pozostałych wychowanków. Wierzę w nich. Życzę im powodzenia i wytrwałości.
– Twój młodszy brat – Dawid, który również jako wychowanek klubu trafił do profesjonalnej piłki, gra obecnie w niższej lidze. Czy jest między wami jakaś rywalizacja?
– Wręcz przeciwnie. Bardzo się szanujemy i wzajemnie wspieramy. Po każdym meczu do siebie dzwonimy i radzimy sobie, co powinniśmy poprawić w naszej grze. Dawid jest świetnym piłkarzem. W minionym sezonie wykluczyła go kontuzja. Przeszedł skomplikowane operacje. Na szczęście wraca do formy. Trener Adam Buczek dał mu szansę gry w meczu z Gryfem Wejherowo. Jestem przekonany, że w nadchodzących rozgrywkach KS Polkowice będzie miał z niego wiele pożytku.
– Jak wspominasz swoje debiuty w pierwszym zespole KS Polkowice i T-Mobile Ekstraklasie?
– To były bardzo ważne chwile w moim życiu. W każdym z tych momentów dałem z siebie wszystko. Zależało mi, żeby jak najlepiej zagrać i swoją postawą na boisku odwdzięczyć się trenerom za zaufanie. Nie poradziłbym sobie wtedy, gdyby nie wsparcie mojej narzeczonej i rodziny.
– Piotr Wójcik, czyli osoba, której najwięcej zawdzięczasz piłkarsko mówił na ciebie „samarytanin”. Ostatnio coraz częściej sam decydujesz się na strzał, zamiast podawać kolegom. Przyniosło to wiele korzyści dla Bełchatowa. Czy po strzelonych bramkach Piotr Wójcik nadal tak ciebie nazywa?
– Rzeczywiście kiedyś tak mnie nazywał. Zawsze zwracał mi uwagę, że jak mam okazję do oddania strzału to mam to zrobić, a nie szukać kolegów w polu karnym rywala. Z Piotrem Wójcikiem jestem w stałym kontakcie. Po meczach dzwonie do niego i zawsze proszę o wskazanie błędów w mojej grze. Jego słowa zawsze biorę głęboko do serca. Bardzo ważną rolę w moim życiu odegrał również Zenon Radom. Zawsze mnie wspierał w trudnych momentach. To także dzięki jego wielkiej pomocy jestem tym, kim jestem. Do dzisiaj mamy wspaniały kontakt.
– Czy spodziewałeś się, że po zaledwie półtorarocznej przygodzie w ekstraklasie będziesz uznany za jednego z najlepszych rozgrywających w lidze?
– To dla mnie wielkie wyróżnienie. Porównanie mnie do Sebastiana Mili to naprawdę coś. Mam nadzieję, że kiedyś miano najlepszego piłkarza ekstraklasy powędruje do mnie albo do innego wychowanka KS Polkowice.
– Czy masz jakieś piłkarskie marzenie?
– Oczywiście, każdy ma jakieś marzenia. Chciałbym jak najlepiej grać w piłkę. Ciężko na to pracuję. Mam nadzieję, że kiedyś wystąpię w reprezentacji Polski. Strzelać bramki dla Polski to musi być coś naprawdę wielkiego. Wspaniale byłoby zakończyć karierę w ekstraklasowym KS Polkowice. Marzeń jest wiele. Może się spełnią.
– Czego możemy tobie życzyć?
– Przede wszystkim zdrowia, bo ono jest najważniejsze. Jak będę zdrowy to reszta sama się ułoży. Pozostałe kwestie są zależne wyłącznie ode mnie.