Żartowano, że mam układy w niebie
Stadionowe wspomnienia ks. dra Ludwika Kośmidka, wieloletniego kibica polkowickiej piłki.
[…] Do Polkowic przybyłem w 1984 roku. Byłem jedynym proboszczem w mieście. Moją największą pasją od zawsze była piłka nożna. Pamiętam swoją pierwszą wizytę na stadionie przy ulicy Kopalnianej. Panowała wówczas fantastyczna atmosfera. Mecze piłkarskie były wielkim świętem. Przychodziło wiele osób dopingować miejscowy zespół. Przez te lata spotkałem wielu wspaniałych ludzi. Na przestrzeni blisko trzydziestu lat opuściłem zaledwie kilka spotkań. Szybko zaprzyjaźniłem się z władzami miasta i klubu. Po Eucharystiach rozmawialiśmy o piłce nożnej. Obdarowywali nas karnetami i wspólnie z wikarymi i obecnym księdzem proboszczem chodziliśmy dopingować Górnika. Zdarzało się, że emocje sięgały zenitu. Górnik grał wówczas z Chrobrym Głogów. Gdy padało jakieś niecenzuralne słowo to spiker apelował do kibiców by „nie rzucali mięsem”, bo na trybunie jest ksiądz.
[…] Na jednym z meczów siedziałem obok dziennikarza tygodnia „Piłka Nożna”. W trakcie spotkania dużo rozmawialiśmy o futbolu. Po zwycięstwie napisał na łamach tego periodyku: „Na meczu Górnika Polkowice był obecny ksiądz prałat. Gospodarze wygrali, bo duchowny ma układy w niebie” (śmiech)[…] Z zespołem byłem związany również poza meczami mistrzowskimi. Brałem udział w wielu ważnych uroczystościach. Ochrzciłem córkę Tomka Salamońskiego, który przez wiele lat pełnił funkcję kapitana pierwszej drużyny. Udzieliłem również sakramentu małżeńskiego polkowickiej parze sportowców – Justynie Kłosińskiej i Marcinowi Jeziornemu. Tych pięknych chwil było o wiele więcej. […] Często się wzruszam. Jestem bardzo wdzięczny ludziom polkowickiej piłki za to, że zawsze o mnie pamiętają. Odwiedzają mnie na imieninach i zapraszają nie tylko na mecze, ale również na Wigilie klubowe czy inne ważne uroczystości […] Pamiętam również chude lata polkowickiej piłki. Na szczęście dzięki zaangażowaniu Burmistrza Polkowic Wiesława Wabika i Przewodniczącego Rady Miejskiej Emiliana Stańczyszyna nasza lokalna piłka przetrwała najtrudniejsze momenty w historii klubu. Patrząc z perspektywy wieloletniego mieszkańca Polkowic i kibica miejscowej drużyny cieszę się, że szanse do gry otrzymała młodzież. W poprzednich latach było wielu piłkarzy napływowych. Uważam, że w naszym mieście jest wielu wspaniałych i młodych ludzi, którzy są w stanie godnie nas reprezentować na piłkarskich boiskach.