Cieszę, że moje zagranie przypadło kibicom do gustu
Cieszę, że moje zagranie przypadło kibicom do gustu
Rozmowa z Maciejem Bancewiczem, wychowankiem KS Polkowice
– Jak zaczęła się Twoja piłkarska przygoda?
– W szkole podstawowej organizowany był turniej piłki nożnej. Razem z chłopakami z klasy stworzyliśmy drużynę i zgłosiliśmy się do rozgrywek. Doszliśmy wtedy do finału. Przegraliśmy z zespołem, w którym grał Dawid Wacławczyk. Po zawodach podszedł do mnie trener Piotr Wójcik, który uważnie przyglądał się naszej grze. Zaproponował mi wówczas, abym pojawił się na innym turnieju, w którym brali udział młodzi zawodnicy Górnika Polkowice. Bardzo się cieszyłem, że zostałem zauważony. Po kilku dniach stawiłem się na pierwszym treningu czarno – zielonych. Tak to się zaczęło.
– Gdybym nie był piłkarzem, byłbym …?
– Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Od najmłodszych lat liczyła się dla mnie wyłącznie piłka nożna. Zawsze powtarzałem wszystkim, że będę grał w futbol. Ciężką pracą dążyłem do celu. Kim bym był? Nie wiem. Wiem, że chcę być piłkarzem.
– Któremu trenerowi najwięcej zawdzięczasz?
– Do tej pory miałem okazję pracować z kilkoma szkoleniowcami. Zapewne zajęcia z każdym z nich czegoś mnie nauczyły. Jednakże najwięcej zawdzięczam trenerowi Wójcikowi, który jest moim aniołem stróżem do dzisiaj. Wprowadził mnie we właściwy sposób do młodzieżowej piłki. Posiada dużą widzę szkoleniową, którą bardzo dobrze przekazywał swoim podopiecznym. Jestem wdzięczny również Dominikowi Nowakowi za to, że dał mi szansę gry w pierwszym zespole.
– Od zawsze chciałeś grać na pozycji ofensywnej, czy takie były wizje szkoleniowców, którzy stawiali na Ciebie w meczach?
– Tak, zawsze cieszyła mnie gra w formacji ofensywnej. Lubię być blisko bramki przeciwnika, dryblować i strzelać gole. Ponadto moje warunki fizyczne jak i motoryczne sprawdzają się najlepiej właśnie na tej pozycji.
– Jaki był Twój najlepszy mecz w dotychczasowej karierze?
– Najbardziej utkwił mi w pamięci mecz z Pogonią w Szczecinie, Co prawda przegraliśmy 4:2, ale wtedy udało mi się strzelić pierwszego gola w lidze i zaliczyć asystę. Czy to był mój najlepszy mecz? Mam nadzieję, że są dopiero przede mną.
– A najgorszy?
– Było kilka meczów, w których zaprezentowałem się ze słabszej strony. Nie widzę sensu rozważania nad tym, który z nich był najgorszy.
– Jakie elementy w swojej grze chciałbyś poprawić?
– Sądzę, że cały czas muszę pracować nad grą w defensywie, zachowaniem i ustawieniem się w odbiorze piłki. Jest jeszcze dużo elementów, które muszę poprawić. W związku z tym nieustannie staram się wyeliminować wszelkie niedoskonałości.
– W ostatnim meczu z Kolejarzem Stróże swoją sztuczką zadziwiłeś nie tylko publiczność, ale przede wszystkim obronę gości. Skąd w Tobie tyle opanowania mimo tak młodego wieku?
– Wyszło to naturalnie, nie planowałem tego. Dostałem piłkę pod nogi, podrzuciłem i oddałem strzał. Bardzo się cieszę, że moje zagranie przypadło kibicom do gustu.
– Jakiej rady udzieliłbyś początkującemu sportowcowi?
– Myślę że u młodego sportowca bardzo ważną role spełnia psychika i radzenie sobie z presją. Poza tym trzeba wiedzieć, co się chcę w życiu robić. W przypadku niepowodzeń zaciskać pięści i się nie poddawać. Ciężką pracą można osiągnąć naprawdę wiele.
– Dlaczego masz ksywkę „Błyszczu”?
– Ten pseudonim powstał dawno temu. Bawiłem się z kolegami w grę –„Policjanci i złodzieje”. Polegała ona na tym, że policjanci musieli złapać złodziei. Zawsze gdy uciekałem przed „policją”, trudno było mnie złapać. Koledzy śmiali się, że jestem szybki jak błyskawica i wymyślili mi ksywę „Błyszczu”. Teraz mało kto tak się do mnie zwraca. W zespole mówią do mnie „Bancu”.
W skrócie:
Maciej Bancewicz
Urodzony 19.11.1991 w Lubinie. Jest wychowankiem Klubu Sportowego Polkowice. Obecnie jest podstawowym zawodnikiem w pierwszej drużynie czarno – zielonych. Jest młodym perspektywicznym piłkarzem, a jego pozycja to pomocnik.