Podglądam Lewandowskiego cz. II
Nikt z mojej rodziny nie grał w piłkę. Nie było więc tradycji piłkarskich. Jednak już od przedszkola wiedziałem, że piłka jest tym, co kocham. Pamiętam jak miałem 9 lat i tata zaprowadził mnie na pierwszy trening do Chrobrego Głogów. Wtedy przegraliśmy ze Szkółką Piłkarską aż 0:10 i na rok dałem sobie spokój z piłką (śmiech). Później trenowałem już tylko na podwórku, a po jakimś czasie poszedłem do Szkółki Piłkarskiej Głogów i tak to się zaczęło.
Zapraszamy na II część wywiadu z najlepszym strzelcem II ligi, napastnikiem Górnika Polkowice – Michałem Bednarskim.
U trenera Ireneusza Mamrota nie było łatwo. Zespół grał wówczas w 2. lidze. Zacząłem treningi od poniedziałku, a w sobotę był mecz. Nawet nie marzyłem o tym, że trener może mnie wstawić do składu na spotkanie ligowe. Kiedy koledzy zaczęli mi gratulować, nie mogłem w to uwierzyć, że znalazłem się w osiemnastce na mecz z Chojniczanką Chojnice. Wszedłem na ostatnie 7 minuty i to był mój 2-ligowy debiut w wieku 16-tu lat.
Jak to się stało, że z Chrobrego Głogów trafiłeś do Górnika Polkowice ?
Czułem, że potrzebuję zmiany. Nowych wyzwań, czegoś nowego. Człowiek tak po prostu czasami ma, że chce się z czegoś wyrwać. Nie widzi szans na dalszy rozwój. Chciałem, żeby klub mnie wypożyczył do Polkowic i się udało.
To była bardzo zabawna sytuacja. Miałem przyjść do Górnika za Adama Buczka. Jednak trener stwierdził, że nie potrzebuje dwóch wypożyczonych zawodników z Głogowa, bo był jeszcze Wiktor Kobiela. Międzyczasie trener Buczek dostał propozycję z Wisły Puławy i musiałem sam sobie załatwiać przeniesienie (śmiech). Nowym szkoleniowcem został Enkelid Dobi. Niestety nie miałem do niego numeru telefonu, więc znalazłem na Facebooku jego żonę. Można powiedzieć, że Pani Magdalena miała w moim transferze duży udział (śmiech).
Co czułeś przychodząc do Polkowic ?
Byłem naładowany pozytywną energią. Bardzo się cieszyłem, że czeka mnie coś nowego i będą mógł się tu rozwijać. W sparingach strzelałem bramki i od razu odżyłem. Wstąpiły we mnie nowe siły. Nawet w tej chwili ciężko to opisać. Byłem po prostu bardzo szczęśliwy. Potrzebowałem tego jak tlenu.
Każdy sportowiec w swoim życiu ma wzloty i upadki.
Na pewno wzlotem było dla mnie to, jak pierwszy raz trafiłem do Polkowic i w rundzie strzeliłem 13 bramek. Wtedy niektóre kluby zaczęły się mną interesować, a że byłem zawodnikiem Chrobrego, to musiałem wrócić do Głogowa. Trenerem I zespołu był wtedy Grzegorz Niciński. Niestety nie dostałem wielu szans na wytęp w I zespole Chrobrego. Wprawdzie byłem w kadrze meczowej, ale to było wszystko. Musiałem wtedy grać w czwartoligowych rezerwach. Wiedziałem, że to nie jest to o czym marzyłem. Nie mogłem się skupić na grze i bardzo cierpiałem. Chciałem jak najszybciej wrócić do Polkowic. Pomimo, iż grałem w Chrobrym, to przyjeżdżałem w miarę możliwości na wszystkie mecze Górnika. Zawsze miałem do tego klubu wielki sentyment. Chciałem zobaczyć chłopaków jak im idzie. Bardzo im kibicowałem, a z tyłu głowy miałem cały czas to, że tu wrócę. Siedząc na trybunach przeżywałem bardzo trudne chwile, ale po zwycięstwach cieszyłem się razem z chłopakami w szatni. Niestety wiedziałem, że muszę wrócić do Głogowa i grać w IV lidze. To nie było takie łatwe. Wiem, że to wszystko było dla mnie kolejnym doświadczeniem życiowym. Myślę, że teraz będzie tylko lepiej, szczególnie, że miałem bardzo udaną rundę jesienną. W Polkowicach czuję się jak w domu.
Z Michałem Bednarskim rozmawiał Jan Wierzbicki