Mapa strony

Muszę się jeszcze dużo uczyć

W Chinach system szkolnictwa piłkarskiego jest podobnie skonstruowany jak w Stanach. Uniwersytety i licea są najważniejsze. Wokół tego budowana jest piłka nożna. 

Zapraszamy na wywiad z Krystianem Skłodowskim – asystentem trenera Pawła Barylskiego w Górniku Polkowice.

Krystian, twoja przygoda z piłką jest bardzo ciekawa i chyba nietypowa. Mimo swojego młodego wieku 25 lat,  pracowałeś już w wielu klubach na całym świecie. Posiadasz Licencję UEFA A. Przeglądając miejsca, gdzie pracowałeś to chyba można się trochę pogubić. Może zaczniemy od początku. Jak rozpoczęła się twoja przygoda z piłką. Jesteś warszawiakiem, to wypadałoby zacząć od Legii, ale u Ciebie była Polonia.

Krystian Skłodowski: Urodziłem się w Warszawie. Zaczynałem w Polonii Warszawa. Od 11-tego roku życie grałem tam w pikę. Przeszedłem przez wszystkie szczeble juniorskie. Zakończyłem swoją przygodę z piłką na wczesnym etapie. Po Akademii była jeszcze krótka przygoda w czwartej lidze. Postanowiłem jednak, że pójdę inną drogą i zostanę trenerem.


Od roku 2015, przez ponad rok pracowałeś jako trener grup U8 – U12 w szkółce piłkarskiej Legii Warszawa.

Krystian Skłodowski: Dzięki mojemu byłemu trenerowi z Polonii – Łukaszowi Chmielewskiemu trafiłem do Legii. On został koordynatorem jednego z pionów szkoleniowych w Legii i otrzymałem propozycję jako asystent trenera grup młodzieżowych. Prowadziłem zajęcia z różnymi grupami od 8-12 roku życia. To zupełnie inna praca niż w piłce seniorskiej. Tu zwraca się uwagę na podstawy, fundamentu gry. Na początku było ciężko. Kiedy kończyłem przygodę z 4. ligą nie spodziewałem się że będzie to zupełnie coś innego. Inaczej wyobrażałem sobie zajęcia z dziećmi. Musiałem nauczyć się wszystkiego od początku czyli od zera. Miałem jednak bardzo dobrych nauczycieli i myślę, że wszystko poszło w dobrym kierunku.


Następnym twoim klubem był UK International Soccer. Pół roku w Kalifornii jako trener. Jak tam trafiłeś ?

Krystian Skłodowski: Nie był to klub a projekt brytyjski, który polegał na edukowaniu trenerów w Stanach Zjednoczonych. Prowadzeniu obozów szkoleniowych i treningów. To były bardzo różne rzeczy. Trafiłem do Kalifornii dzięki trenerowi Sławkowi Cisakowskiemu, obecnie pracuje on w drugim zespole Legii Warszawa jako asystent trenera. Wcześniej był w Stanach i pomógł mi znaleźć się przy tym projekcie. To był bardzo fajny czas. Pracowałem również z dziećmi od 8-12-go roku życia. Pomagałem także przy edukacji trenerów. Nie było to spowodowane żadną presją wybicia się z Legii, bardziej chęcią poznania nowego otoczenia i doświadczenia czegoś nowego. Poprawienia języka angielskiego oraz zobaczenie jak tam wygląda szkolenie.


W Stanach Zjednoczonych to raczej soccer niż piłka nożna. Jest jakaś różnica?

Krystian Skłodowski: Projekt nawet nazywał się UK International Soccer. Tam jest trochę inne spojrzenie na całą strukturę piłki nożnej. Nie ma typowo akademii piłkarskiej tak jak u nas. Wszystko podobnie jak w futbolu amerykańskim czyli uniwersytety, High school czyli licea. Praca na uniwersytecie jest bardzo prestiżowa. U nas byłoby to bardziej porównanie do rezerw lub młodej ekstraklasy. W ogóle spojrzenie na piłkę nożną w USA jest trochę inne, ale oni chcą się uczyć od Europy. Bardziej niż my od Stanów Zjednoczonych.


Z Kalifornii było jakieś bezpośrednie połączenie z Krakowem? Wylądowałeś w MKS Cracovii jako trener U8 – U12.

Krystian Skłodowski: To był bardzo krótki epizod, zaledwie pół roku, też na etapie pracy z dziećmi. Chęć zdobycia kolejnego doświadczenia w pracy z najmłodszymi w innej akademii niż w Warszawie. Bardzo miło wspominam ten czas.

W tamtych czasach byłeś rozchwytywany. Z Krakowa przeprowadziłeś się do Chin, gdzie spędziłeś półtora roku jako trener U17 w Sino-German Football Club, Guiyang, Guizhou. Co Chiny mają wspólnego z Krakowem?

Krystian Skłodowski: Tym razem dzięki mojemu koledze Mariuszowi Misiurze. To był normalny etap rekrutacji. Prowadzenie treningów, CV, list motywacyjny itp. Wszystko jak w normalnej pracy. Pobyt w Chinach to zupełnie inne doświadczenie niż w USA czy Polsce. Zupełnie obca kultura. Można było dowiedzieć się wielu bardzo ciekawych rzeczy. Spędziłem półtora roku w prowincji Guizhou, to są środkowe  Chiny. Również tam przeprowadzaliśmy różne projekty. Począwszy od liceów po budowę akademii piłkarskiej. To region, który jeszcze nie jest rozwinięty piłkarsko tak jak południowe czy północne Chiny. Było zatem bardzo dużo pracy. Ciekawe środowisko trenerskie. Byli ludzie z Czech, Słowacji, Niemiec i Anglii. Pracowałem z grupą U17 oraz na uniwersytecie jako asystent trenera. W Chinach system szkolnictwa piłkarskiego jest podobnie skonstruowany jak w Stanach. Uniwersytety i licea są najważniejsze. Wokół tego budowana jest piłka nożna. Myślę, że gdyby nie pandemia i covid to spędziłbym tam jeszcze więcej czasu. Niestety musiałem wrócić do kraju.


Z Chin przeprowadzka na Litwę do Wilna, gdzie spędziłeś zaledwie kilka miesięcy jako asystent trenera FK Riteriai. Miałeś tam pracować z trenerem Januszem Niedźwiedziem?

Krystian Skłodowski: To było moje pierwsze zetknięcie z piłką seniorską. Szukali analityka, to był czas pandemii więc bardzo trudny i nie mogli znaleźć odpowiedniej osoby. Zgłosiłem się do FK Riteriai, klubu z ekstraklasy litewskiej. Znaleźliśmy wspólny język z prezesem klubu, z trenerem i udało się. Na początku byłem asystentem, analitykiem Litwina. Dopiero później spotkałem trenera Janusza Niedźwiedzia, który poprowadził tam zaledwie jedno spotkanie z trybun. Szkoleniowiec nie dogadał się jednak z klubem litewskim i postanowił wrócić do Polski.


Ostatecznie z Januszem Niedźwiedziem trafiliście do Polkowic. Tu byłeś jego asystentem. Obecnie trener Niedźwiedź pracuje w Widzewie Łódź, ty zostałeś w Górniku i wspomagasz sztab szkoleniowy swoim doświadczeniem.

Krystian Skłodowski: dalej jestem na etapie nauki. Próbuję robić krok do przodu. Kolejną licencję robię na Wyspach Brytyjskich. Bardziej na stopie analitycznej staram się wspierać sztab szkoleniowy. Coraz częściej do zajęć wprowadza się nowinki techniczne. Jedną z nich jest wykorzystywanie drona.  Pozwala on obserwować wszystko z dobrej perspektywy analitycznej, gdzie widzimy nie tylko pojedynczych zawodników jak w transmisji telewizyjnej, a możemy skupić się na formacjach i na całym zespole. To narzędzie pomaga nam bardzo w analizach.

 

Mimo swojego młodego wieku masz już duże doświadczenie w pracy na różnych kontynentach z wieloma trenerami. Chciałbyś kiedyś samodzielnie poprowadzić jakiś zespół?

Krystian Skłodowski: To odległa przyszłość. Myślę, że muszę się jeszcze dużo uczyć. Do bycia pierwszym trenerem trzeba mieć dużo zdolności nie tylko merytorycznych. Przez najbliższe lata skupię się na nauce. Podpatrywaniu innych pierwszych trenerów. Może kiedyś się zdecyduję, ale do tego jeszcze potrzeba dużo czasu.

Dziękuję za rozmowę

Z Krystianem Skłodowskim rozmawiał Jan Wierzbicki/Górnik Polkowice