- KS Górnik Polkowice - https://ksgornik.eu -

Mamy wspaniałe dzieci

Rozmowa z Jolantą Wacławczyk, mamą Kamila i Dawida, wychowanków KS Polkowice

– Od kiedy i dlaczego synowie zaczęli się interesować piłką nożną?
– Nasi synowie od najmłodszych lat interesowali się piłką nożną. Kamil odkąd pamiętam z dużym zaangażowaniem śledził mecze i kopał piłeczki. Dlaczego piłka nożna? Trudno powiedzieć, bowiem mąż trenował piłkę ręczną. Być może zamiłowanie do futbolu wynika z tego, że ich wujowie grali w futbol.

Czy chłopaki sprawiali jakieś problemy wychowawcze?
– Nigdy. Od zawsze byli poukładani. Ich pasją od najmłodszych lat była piłka nożna. Marzyli o tym, żeby w przyszłości zostać piłkarzami. Wiadomo, że droga do sukcesu wcale nie jest łatwa. Musieli pogodzić naukę ze sportem. A w wolnych chwilach, kiedy ich rówieśnicy, co zrozumiałe w tym wieku, chodzili na dyskoteki, moi synowie wracali z meczów bądź treningów.

– W jaki sposób udało im się pogodzić naukę ze sportem?
– Nie było to łatwe. To zależało w głównej mierze od naszego zaangażowania, ale i trenera. Naszym synom najbardziej zależało na grze w piłkę. Szanowali zawsze wszystkich kolegów i trenerów, ale najbliżej byli związani z Piotrem Wójcikiem. Trener Wójcik oprócz tego, że wymagał na treningu był stałym kontakcie z rodzicami i sprawdzał oceny zawodników. Jak były złe, jego podopieczny nie mógł uczestniczyć w zajęciach. Gdy okazał poprawione stopnie z podpisem nauczyciela, wówczas mógł się przebierać w strój i wrócić do trenowania. Główną cechą szkoleniowca powinna być stanowczość. Może właśnie dzięki niej Piotr Wójcik wychował pięciu zawodników, którzy grali w młodzieżowych kadrach Polski.

– W gronie kadrowiczów znaleźli się również Państwa synowie…
– Tak, ale pamiętam wszystkich chłopców, bo oni trenowali razem z moimi synami. W kadrze Polski juniorów grali: niestety już nieżyjący Mariusz Zawadzki, Łukasz Nadolski i Karol Fryzowicz.

– Gdybyśmy spotkali się kilka lat wcześniej i powiedziałbym, że Wasi synowie będą czołowymi zawodnikami w pierwszoligowym klubie, a Kamil przejdzie do Ekstraklasy uwierzyłaby mi Pani?
– Po rozmowie z Kamilem wywnioskowałam, że gra w najwyższej lidze jest jego marzeniem. Cieszę się, że zauważono potencjał mojego syna i, że jako pierwszy z wychowanków KS Polkowice zapukał do drzwi Ekstraklasy. Zawód piłkarza to ciężki kawałek chleba. Dzisiaj jesteś na szczycie, a jutro może Ciebie nie być. Takie cechy, jak szacunek do ludzi, pokora, ambicja i pełne oddanie się pasji, są niezbędne w dzisiejszym sporcie. Nasi synowie je posiadają. Jesteśmy z nich z mężem bardzo dumni.

Kto bardziej przeżywa mecze? Pani czy mąż?
Trudno powiedzieć. Każdy przeżywa inaczej, na swój sposób. Przeżywamy grę całej drużyny, bo synowie uprawiają grę zespołową i od zawsze utożsamiali się z klubem. Wiadomo, że jak są przy piłce Dawid i Kamil, to nasze ciśnienie sięga zenitu. Oprócz tego, jak każda matka martwię się, czy ich nic nie boli, bo w piłce nożnej fauli przecież nie brakuje. Jesteśmy z mężem na wszystkich meczach, a jak grają na wyjeździe, śledzimy transmisje telewizyjne lub wyniki w internecie.

Jacy są prywatnie bracia Wacławczykowie?
Sądzę, że bardzo otwartymi i ciepłymi ludźmi. Od zawsze mieli wielu kolegów. Teraz swój czas głownie poświęcają treningom i rodzinie. Młodszy syn Dawid, jest świeżo upieczonym ojcem, a my dziadkami. Cieszę się, że Dawid wrócił z wypożyczenia z Olimpii Grudziądz i mamy go na miejscu. Poza tym ich domeną są rozmowy o piłce nożnej w gronie rodzinnym i wśród kolegów. Gdy przychodzę do nich w odwiedziny, zawsze w telewizji włączony jest mecz (śmiech).

– Macie Państwo sześcioro dzieci. Z tego co się orientuję, pozostałe pociechy również uprawiają sport. Czy podobnie jak starsi bracia chcą w przyszłości zostać sportowcami?
Tak to prawda. Nawet jedna z córek gra w piłkę nożną w Zagłębiu Lubin na ataku. Cieszymy się, że nasze dzieci w taki sposób spędzają czas. Być może wezmą przykład ze starszych braci i również zostaną sportowcami. Mamy wspaniałe dzieci i jesteśmy  z nich dumni. Naszym marzeniem jest, aby spełniły swoje marzenia i były szczęśliwe.